Forum Na dobre i na złe Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Radosna Twórczość 2 :]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 57, 58, 59  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Na dobre i na złe Strona Główna -> Na dobre i na złe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ala
Dziewczyna Latoszka
Dziewczyna Latoszka



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z pomarańczowego pokoju

PostWysłany: Śro 18:24, 27 Lut 2008    Temat postu:

- Cześć – Witek wszedł do domu. Po chwili zorientował się, że przywitał ściany. W domu nie było nikogo. Zdziwił się, tym bardziej, że Lena wolała już być w domu, poza tym, dzisiaj Wigilia.
Dopiero o dziewiatej trzydzieści wieczorem szczęk klucza oznajmił o pojawieniu się w domu kolejnych osób.
- Dobry wieczór, Witku – powitała go pani Starska. – Gdzie Lena?
- Nie ma, myślałem, że jest z wami.
- Wyszła rano z psem.
- Sama?
- Mówię przecież, że z psem.
- Nie przyszła.
- Jak to nie przyszła?!
Rano Witek odchodził od zmysłów. Lena wsiąkła. Nie pomógł nawet telefon od Dagmary, która wesoło życzyła mu wesołych Świąt.
- Hej, Dag?
- Słucham, Bracie Niedźwiedziu?
- Nie wiesz, gdzie podziało Lenę?
- Może.
- Gdzie ona…
- Nie martw się, wszystko w porządku.
- Jest u ciebie?
- Merry Christmas!
W dodatku kłótnie pań były nie do wytrzymania. Przez kolejne dni denerwował się coraz bardziej, chociaż wiedział, dlaczego Lena nie chciała wrócić do domu. Nie był to jednak powód, żeby zostawiać jego…
Przez kolejne dni układał sobie przemowę, raczej kazanie, które panie jej, kiedy pojawi się w jego zasięgu. Bo na pewno się pojawi.
Wściekłość minęła w jednej chwili, słowa układanej reprymendy odeszły w niepamięć, kiedy tydzień później w domu pojawiło maleństwo. Nagle wszystko się ułożyło. Jeśli ktoś tu teraz krzyczał, to tylko bobas budzący się z drzemki. Lena postawiła na swoim. Zniknęły firany z kuchni i salonu. Pani Starska unikała starć z drugą babcią.
Lenę drażnił jedynie czas w którym obie nadmiernie słodziły do dzidziusia, co kończyło się zazwyczaj wrzaskiem najmłodszego członka rodziny.
- Wiesz, co, tatusiu? – Lena puściła oczko do Witka.
- Słucham cię.
- Teściowe nie mogą z nami mieszkać.
- Nie ma sprawy

koniec


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
Dziewczyna Latoszka
Dziewczyna Latoszka



Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 1119
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy

PostWysłany: Śro 19:04, 27 Lut 2008    Temat postu:

Dzięki za opowieść. Czyżby miał to być już definitywny koniec? Jeżeli tak, to szkoda!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Halley
Miłość życia dr Latoszka



Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 3663
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

PostWysłany: Śro 19:21, 27 Lut 2008    Temat postu:

świetne Ala dawno nic nie pisałaś Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ala
Dziewczyna Latoszka
Dziewczyna Latoszka



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z pomarańczowego pokoju

PostWysłany: Czw 7:10, 28 Lut 2008    Temat postu:

Tak, to koniec, trzeba sie wziąć za ocenki z fizyki...
Dzięki dla tych którzy wytrzymali do końca i nie usnęli po drodze Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Halley
Miłość życia dr Latoszka



Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 3663
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

PostWysłany: Czw 16:44, 28 Lut 2008    Temat postu:

no nie Sad w takim razie nie lubię twojej fizyki Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
izuś_
Cicha Wielbicielka Latoszka
Cicha Wielbicielka Latoszka



Dołączył: 02 Lip 2007
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 9:43, 29 Lut 2008    Temat postu:

Alu, szkoda, że to już koniec Sad Pozostaje mieć nadzieję, że kiedyś wrócisz do pisania Mr. Green

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gosia
Dziewczyna Latoszka
Dziewczyna Latoszka



Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 530
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Czw 18:19, 06 Mar 2008    Temat postu:

Wielka szkoda,ale dzięki za te wszystkie cedeki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
niuńka
Miłość życia dr Latoszka



Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 4850
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Mexico suenos...

PostWysłany: Pon 17:20, 17 Mar 2008    Temat postu:

Alu straszna szkoda...ale jak tylko bedzies zmiala ochote to napisz cos jeszcze Smile :*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
niuńka
Miłość życia dr Latoszka



Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 4850
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Mexico suenos...

PostWysłany: Pon 21:31, 19 Sty 2009    Temat postu:

Naszło mnie po ostatnim odcinku Razz O ile ktos tu jeszcze zaglada to miłego czytania Smile


Lena niespokojnie przewracała się z boku na bok. Była tak potwornie zła, że nie zdołał ponownie zasnąć. Jak on mógł tak po prostu wyjść i zostawić jakaś idiotyczną karteczkę. Dlaczego wciąż miał do niej pretensje. Zupełnie go nie rozumiała. Gdzie się podział człowiek, w którym się zakochała, z którym wzięła ślub? Fakt jest nieważny, ale bardzo tego chciała, a przynajmniej tak jej się wtedy wydawało. PO głowie kołatało jej się wiele myśli, a najbardziej uporczywa była ta… czy zgodziłaby się na ten ślub po raz drugi? Zrzuciła z siebie kołdrę i poszła do kuchni zaparzyć mocnej kawy. Dzisiaj czekało ją wiele pracy poza tym musiała zajrzeć do profesora Edwardsa w sprawie nowych badań. Cieszyła się. Ten człowiek potrafił doceniać jej zaangażowanie w pracę i chęć ciągłej nauki, imponował jej pod każdym względem. Dlaczego Witek nie mógł taki być?
-Cholera Latoszek jakim ty jesteś egoistą!- uderzyła pięścią w kuchenny blat rozlewając przy tym trochę kawy, co jeszcze bardziej ją zdenerwowało- nie ma mowy nie będę przez ciebie psuć sobie dnia…- zaczęła się zbierać do szpitala.
Latoszek w końcu dotarł w swoje ulubione zacisze nad jeziorem. Kilka rzeczy w plecaku i tysiące dziwnych myśli w zupełności mu wystarczało. Co się stało z jego kochaną Leną. Nie powinien się godzić na ten wyjazd, który jeszcze tylko bardziej ją zmienił. Sprawił, że oddaliła się tak, że już nie potrafił do niej dotrzeć. Wiedział, że również ponosi winę za wieczne kłótnie, ale kiedy wspominała imię Edwardsa nie mógł się powstrzymać. Ten mężczyzna działał na niego jak płachta na byka. Zjawił się nagle zabierając mu jedyną osobę, na której kiedykolwiek mu na prawdę zależało. Miał wszystko… pozycje, pieniądze, tytuły, dlaczego chciał mieć jeszcze jego Lenę? Witek cisnął kamieniem w wodę. Chciał mieć dom, żonę, prace, chciał być kochany… Coraz częściej myślał o tym, że w zasadzie to kwestia czasu kiedy Lena odejdzie, tym bardziej, że nie byli związani tak jak tego pragnął. Wszystko sprzysięgło się przeciwko nim.
-Czy ja nigdy nie znajdę spokoju w życiu?- zadał pytanie w pustkę i pozostawił je bez odpowiedzi
-Lena gdzie Latoszek?
-A co ja jestem informacja turystyczna?
-No jak to…- Adam wpatrywał się w nią ze zdziwieniem
-Adam nie wiem i zapewne się nie dowiem. Wziął parę rzeczy i wyszedł dzisiaj rano nie wiem kiedy wróci. O ile w ogóle ma zamiar wracać. Boże Adam ja nie wiem co się z nim dzieje- nie wytrzymała złość i smutek zakotłowały w jej sercu tak mocno, że zupełnie się rozkleiła. Adam po prostu ją objął
-Nie płacz Lena. To wszystko minie. W każdym małżeństwie zdarzają się takie sytuacje…
-Adam ale my nawet nie jesteśmy małżeństwem rozumiesz?! Nie potrafimy już nawet ze sobą rozmawiać, kłócimy się dosłownie o wszystko.
-Chyba najbardziej o profesora co?- odskoczyła od niego i spojrzała zapłakanymi oczyma- skąd wiesz?
-Jestem facetem rozumiem go
-Męska solidarność jasne, a co ze mną?
-To nie kwestia solidarność. Boi się, że cie straci nie rozumiesz? Edwards jest przystojny bogaty, imponuje ci, może pokierować twoją karierą… A co Witek może ci zaofiarować? Nic oczywiście z jego punktu widzenia. On się czuje zagrożony dlatego tak reaguje
-Ale ja mu tłumaczyłam tysiące razy, że nic nie czuje do Edwardsa on traktuje mnie jak kolejna studentkę w swojej pracy. Poza tym do cholery nie na tym mi zależy. Chce żeby było tak jak dawniej Adam…
-To w czym jest problem?
-Nie wiem… Przepraszam musze iść do pacjenta
Adam patrzył jak Lena opuszcza pokój lekarski. Zrobiło mu się przykro, że paraj ego najlepszych przyjaciół tak bardzo cierpi. Wiedział, że tych dwoje kocha się jak mało kto, dlatego trudno mu było pojąć jak mogli dopuścić do takiej sytuacji.
Witek siedział na pomoście wciąż wpatrzony w błękit wody. Zarzucił wędkę i mocniej opatulił się kurtką. Cisze przerwał dźwięk telefonu, który rozbrzęczał się w jego kieszeni. Był pewien , że to Lena z pretensjami. Spojrzał na wyświetlacz i trochę się zdziwił.
-Słucham?
-Latoszek co ty odwalasz?! Weź się w garść i wracaj nie dość ze Tretter jest na ciebie wściekły ze nawet nie poczekałeś na jego odpowiedz w sprawie urlopu, to jeszcze Lena wygląda jak żywy trup
-Potrzebuje samotności
-Jak dalej będziesz taki egoistyczny to nacieszysz się samotnością do końca swoich dni
-Wybacz Adam, ale to nie twoja sprawa
-Może i nie moja , ale po prostu nie mogę zrozumieć co wy obydwoje wyczyniacie, przecież to jest nienormalne. Przecież ją kochasz Witek!
-I co z tego jej już na tym nie zależy woli się skupić na profesorku
-Idiota! Zobaczysz, ona w końcu będzie miała dosyć tej twojej zazdrości
-Trudno.- rozłączył się i wyłączył całkowicie telefon. Miał dosyć tego, że ciągle ktoś wtrącał się w ich życie. To były ich problemy, nie potrzebowali dopingu z każdej strony. Tylko dlaczego tak podle poczuł się po tym co powiedział mu Adam? Może rzeczywiście powinien był wrócić, a przynajmniej zawiadomić ją kiedy wróci… Ryby zaczynały brać. Z trudem wyciągnął solidnego pstrąga. Uśmiechnął się do swojej zdobyczy po czym wypuścił ją powrotem do jeziora. Odłożył ba bok wędkę i ponownie włączył swoją komórkę.
Lena nieśmiało zapukała do hotelowego pokoju. Edwards szybko otworzył jej drzwi i zaprosił do środka. Zdziwiła się na widok ustrojonego stołu i bukietu róż, który jej po chwili wręczył całują w policzek.
-Miło, że się zjawiłaś- zaprosił ją gestem do stołu- Nieśmiało usiadła odkładając na bok papiery, które ze sobą zabrała.
-Przepraszam masz dzisiaj urodziny?
-Ależ skąd- roześmiał się i usiadł naprzeciwko- po prostu chciałem żeby było miło
-Ale robiłeś sobie niepotrzebnie kłopot ja wpadłam tylko na chwile
-Tak też pomyślałem dlatego postanowiłem ze może ta kolacja cię zatrzyma. Mam nadzieje ze twój narzeczony nie będzie miał za złe.
-Nie sadze nie ma go w domu wyjechał na jakiś czas
-Pokłóciliście się?
-Tak czasami bywa- spuściła wzrok i zaczęła bawić się płatkami róż- nie mówmy o tym. Chciałam się dowiedzieć cos na temat tych nowych badań. Przyniosłam parę notatek
-Leno, to może poczekać- złapał jej dłoń. Zaskoczona spojrzała w jego stronę. Dziwny moment przerwało nadejście kelnera z kolacją. PO kilku minutach znowu zostali sami, a Lena nie wiedziała gdzie podziać oczy. Wszystko było takie wykwintne. Nawet nie chciała się zastanawiać nad tym ile musiał na to wydać.
-Nie smakuje ci?
-Wręcz przeciwnie ale to za wiele. Dlaczego to robisz?
-Nie domyślasz się
Zastygła w pół słowa. Bała się tego co miała za chwile usłyszeć. Jeśli Witek i Adam mieli racje? Nie potrafiła sobie tego wyobrazić, Ona i Richard? To nonsens. Zanim zdążył jej cokolwiek powiedzieć rozległ się dźwięk jej komórki. Kamień spadł jej z serca. Szybko odebrała
-Słucham?
-Cześć to ja…
-…
-Jesteś tam?
-Tak jestem. O co chodzi?
-Przepraszam, że tak wyskoczyłem z tym wyjazdem. Pomyślałem, że może dobrze nam zrobi parę wolnych dni…
-Być może
-Dlaczego ta ze mną rozmawiasz?
-Teraz nie bardzo mogę. Zadzwonię później
-Czy on tam jest?!
- Nie ważne…
-Czyli jest. Dla ciebie sprawa jest już chyba jasna? Z nami koniec?
-Zadzwonię potem
-Nie musisz już nic odpowiadać. Rozumiem… I nie oddzwaniaj
Rozłączył się. Lena poczuła jak łzy napływają jej do oczu. Czy właśnie w tej krótkiej chwili jej życie się skończyło, a serce porozrywało się na miliony drobnych kawałków? Bezsilnie opadła na kanapę ukrywając twarz w dłoniach. Edwards nieśmiało usiadł obok niej otaczając jej sylwetkę ramieniem.
-Co się stało?
-Nie rozumiem… on powiedział, że to koniec…
-Witek?
-Tak… Richard ja nie wiem co mam zrobić boże tak nie może być ja…- nie zdążyła nic dodać, bo poczuła na swoich ustach mocny pocałunek, który całkowicie ją sparaliżował. Nie wiedziała ile właściwie trwał. Oderwała się od profesora patrząc na niego z niepokojem. Głowa pękała jej z nadmiaru emocji.
-Co ty robisz?
-Całuje cię. Lena przecież wiesz ze się w tobie zakochałam. To dla Ciebie przeniosłem się do Polski, dla ciebie zostawiłem to wszystko co miałem w Londynie. Jesteś niesamowita taka piękna. Wiem, że ty tez coś czujesz. Dałaś mi to do zrozumienia, nie przychodziłabyś tu, gdybyś nie chciała się ze mną spotkać…- próbował pocałować ją jeszcze raz, jednak zdążyła się odsunąć
-Richard ty chyba mnie źle zrozumiałeś. Ja wiele się od ciebie nauczyłam, ale jestem z Witkiem
-Już nie… Zobaczysz będzie nam dobrze. Pozwól mi o siebie zadbać. Od samego początku mi się podobałaś
- Czyli te wszystkie badania, moje stypendium to dlatego, że jestem ładna?!- wzburzona stanęła nad nim podpierając się na biodrach
-Nie tylko
-Od początku miałeś na mnie ochotę co?
-Lena!
-Witek miał racje. Matko a ja byłam taka głupia. Imponowało mi to twoje zainteresowanie. Straciłam faceta, którego kocham przez to jak mi namąciłeś w głowie. Kariery mi się zachciało! Chyba rozumiesz, ze w takiej sytuacji musimy zerwać współprace prawda?!- Edwards nie zdążył nic odpowiedzieć. Dziewczyna chwyciła swoja kurtkę i wypadła jak oparzona z hotelowego pokoju. Była wściekła. Edward wściekły stracił ze stołu wazon z kwiatami, który stłukł się w drobny mak.
-Idiotka! Ale kochanie nie pozbędziesz się mnie tak łatwo
Biegła zapłakana w stronę swojego samochodu. Roztrzęsiona złapała za kierownice i z trudem odpaliła silnik. Jak mogła być taka naiwna. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to , a ona jak idotka tkwiła w tym chorym układzie. Nie wiedziała co myśleć. Została sama. Czy Witek na prawdę zakończył to co ich łączyło tym jednym telefonem? Musiała zatrzymać się na poboczu, bo nie była wstanie opanować szlochu jaki ogarnęło jej ciało.
Latoszek poruszał się jak w próżni. Machinalnie skierował się do niewielkiego domku nad jeziorem. Był prawie pewien, ze po tym telefonie będzie mógł wrócić do swojej kobiety. Chciał ją przeprosić, zjawić się z kwiatami i po prostu przytulić. Kiedy ostatni raz ją dotykał? Nie pamiętał. Od miesięcy była między nimi przepaść nie do przeskoczenia. Obydwoje ja stworzyli. Jednak w tej chwili czuł jak spada w dół i nie ma niczego, czego mógłby się złapać. Stracił wszystko. Była z nim, była z facetem, którego nienawidził, który zniszczył w jednej sekundzie jego całe życie, jego wyobrażenie o prawdziwej miłości. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów rozpłakał się jak mały chłopiec. Ocierał spływające po policzkach łzy rękawem kurtki. Jego życie skończył się właśnie tego wieczoru.
Minęło kilka dni zanim Lena całkowicie doszła do siebie. Jednak wciąż czuła ze wszystkie czynności wykonuje niczym zaprogramowany robot. W dodatku dobijały ją ciągłe pytania o Witka. Próbowała dozownic się do niego kilka razy, jednak miał wyłączoną komórkę. Każdego wieczoru wracała do pustego domu i siadała na brzegu ich wspólnego łóżka uświadamiając sobie przy tym jak mało było ostatnio w ich życiu czułości. Nie było jej wcale. Dopiero teraz, pomału uświadamiała sobie jak bardzo odsunęła od siebie ukochanego mężczyznę. Tak bardzo pragnęła wymazać te ostatnie miesiące z ich wspólnego życia. Była tak dumna z tego co osiągnęła podczas tych badań, jednak stawka była za wysoka. Wtuliła się w poduszkę próbując odszukać na niej zapach jego skóry. Jednak dawno już znikł, a może ona już go nie rozpoznawała? Już nawet nie miała czym płakać. Przez ostatnie tygodnie wypłakała już wszystkie swoje łzy. Zrezygnowanym wzrokiem popatrzyła przez okno. Jesień była taka piękna tego roku. Ile wspólnych spacerów mogli odbyć zamiast tych kłótni. Tak wiele stracili czasu. Najgorsza była myśl, że już ich nie odzyskają, że skończyło się coś o co obydwoje tak zacięcie walczyli. Lena nie wiedziała co zrobi kiedy Wite wróci. Pewnie będzie musiała poszukać dla siebie jakiegoś mieszkania. Bolała ja całe ciało na myśl o takim rozwiązaniu. Nie chciała się pogodzić z tym, że wszystko się skończyło.
Witek po tygodniu uruchomił swój telefon. Przeglądnął wszystkie niedobrane połączenia. Właściwie zdziwił się, że było ich aż tyle, w dodatku większość od Leny. Nie chciał wracać, nie chciał stawić czoła temu co musiało nastąpić. Musiał spakować swoje rzeczy i wynieść się z jej życia. To oznaczało ostateczny koniec. Nie będzie już odwrotu. Spojrzał w lustro i przeraził się. Kilka nocy z butelka whisky i brak przyborów do golenia zrobiły swoje. Potarł mocno policzek, który aż kaleczył jego dłoń.
-Latoszek wyglądasz jak ostatni menel. Czas się wziąć w garść i stawić czoła problemom. Zawaliłeś sam ją wepchnąłeś w ramiona profesorka…- zarzucił na siebie kurtkę i udał się do pobliskiego sklepu po kilka przydatnych rzeczy. Postanowił ,że dzisiaj to wszystko załatwi raz na zawsze.
Lena zabrała się za sprzątanie mieszkania. Robiła to w zasadzie codziennie ale ostatnio brała nocne dyżury, żeby nie być w nocy sama, wiec w dzień sprzątanie pozwalało jej się odciąć od wszystkiego co ją dręczyło. Kończyła odkurzać pokój kiedy usłyszała ciche pukanie do drzwi. Wyłaczyła odkurzacz i otworzyła. Za drzwiami sta Edwards z bukietem kwiatów i jej notatkami. Zupełnie o nich wtedy zapomniała.
-To dla ciebie, no i twoja zguba- podał jej wszystko co dla niej miał i uśmiechnął się
-Za notatki dziękuję , a kwiaty wręcz komuś innemu
-Nie zaprosisz mnie?
-Jestem trochę zajęta
Nie przejął się tym co mówiła i wszedł do mieszkania . Usadowił się na krześle i popatrzył na nią.
-Źle mnie zrozumiałaś. Dlaczego nie chcesz mi dać szansy? Obydwoje wiemy, że byłoby nam dobrze. Jesteśmy dla siebie stworzeni
-Nie Richard, nie jesteśmy, ktoś inny był dla mnie stworzony
-W takim razie dlaczego go tu teraz nie ma?
-Nie powinno cie to obchodzić. Proszę cię wyjdź. Nie będę z tobą nic do ciebie nie czuje poza podziwem co do twoich osiągnięć naukowych- wróciła do sprzątania podniosła z ziemi swoja sukienkę, nie miała ochoty z nim rozmawiać pomyślała ze sam za chwile wyjdzie. Jednak wydarzyło się zupełnie inaczej. Drzwi nagle się otworzyły a do pokoju wszedł Latoszek. Zastygła z sukienka w ręce i z niepokojem spojrzała na rozdrażnioną twarz Witka.
-Czyli już tu zamieszkał?
-Witek!
-Szybko się pogodziłaś ze stratą. Przyszedłem tylko po moje rzeczy i już wam znikam z oczu
Edwards nie miał zamiaru wyprowadzać Latoszka z błędu. Z szelmowskim uśmiechem obserwował cala sytuacje. Lena stała jak zamrożona nie mogła nic powiedzieć, nic zrobić. Ze złością popatrzyła tylko w stronę profesora.
-Richard wyjdź!
-Jak sobie życzysz najdroższa
-Przestań!- oczy zaszły jej mgłą. Edwards powoli podniósł się z krzesła i po chwili opuścił ich mieszkanie. Lena patrzyła jak Latoszek pakuje swoje rzeczy.
-Tak chcesz to zakończyć?
-Nie musiałaś go wyganiać
-Cholera sam mnie zostawiłeś. Czego ty ode mnie chcesz!
Odwrócił się na pięcie w jej stronę i utkwił wzrok w jej zapłakanych niebieskich oczach.
-Czego? Prawdy Lena chce żebyś wyjaśniła mi co on ma w sobie takiego czego ja nie mogłem ci dać?!
-Witek!
-Nawet na to pytanie nie potrafisz mi odpowiedzieć?!
-Jesteś podły!
-Wiem ostatnio ciągle to od ciebie słyszę- nadal uporczywie się w nią wpatrywał
-Błagam cię…- opadła na kanapę i rozpłakała się. Mimo wszystko w Witku cos umarło bał się w cokolwiek uwierzyć, ale ten szloch jaki wydobywał się z tego drobnego działa poruszył go.
-Nie płacz. PO prostu widocznie nie byliśmy dla siebie. Od początku były z nami jakieś komplikacje. Tak chyba będzie najlepiej. Niszczymy się czy ty tego nie widzisz Lena?- usiadł obok i próbował pogładzić ja po plecach jednak cofnął rękę i uderzył pięścią we własne kolano
-Dopiero teraz to widzę Witek. Miałeś rację, ze jemu chodzi o jedno, a ja głupia okłamywałam się ze chodzi o mój intelekt.
-Nie ważne
-Ale przyrzekam ci, że między nami nic nie zaszło poza pocałunkiem, wtedy kiedy do mnei dzowniłes niespodziewanie mnie pocałował, ja przyszłam do niego z notatkami, odepchenąłam go, ale byłam na ciebie taka wściekła.
Poczuł jak ściska mu się gardło. Nie mógł sobie wyobrazić ust innych niż jego na jej wargach. Nie chciał nawet sobie tego wyobrazić. Wstał i zaczął się znowu pakować
-Dobrze…
-Tylko tyle?
-A co mam ci powiedzieć. Zraniłaś mnie cholera! Otworzyłem się przed tobą tak bardzo nikt nigdy o mnie tyle nie wiedział. Zaufałem ci. A ty zniknęłaś w najpiękniejszym momencie naszego życia. Nawet nie mieliśmy porządnej nocy poślubnej…
-Myślałam, ze to dla mnie szansa…
-I była chciałem na prawdę żebyś cos osiągnęła jesteś taka zdolna, inteligenta byłem pewien ze będę mógł być z ciebie dumny, ale oczekiwałem trochę ciebie tylko dla siebie czy to tak wiele…
-Nie ale zawsze kiedy przyjeżdżałam robiłeś mi wyrzuty…
-Bo gadałaś tylko o nim! O badaniach mogłem posłuchać oczywiście, ale nie o nim !
-Powiedz mi tylko jedno… Kochasz mnie?
Zastygł odwrócony do niej plecami. Zamknął oczy najmocniej jak tylko potrafił. Bał się tego pytania, tak bardzo, wziął kilka głębokich oddechów i odwrócił się w jej stronę. Stała tak przed nim zapłakana, bezbronna i delikatna, taka jaka kochał.
-A myślisz, że dlaczego taki jestem?
-Nie wiem, jesteś dla mnie podły dlatego pytam, chce żeby wszystko było jasne
-Jestem taki bo się boje, bo jestem zazdrosny… tak kocham cię, dlatego to tak cholernie boli!- czuł, że za chwile sam się rozklei- ale ty przestałaś mnie kochać… -poczuł jak samotna łza spływa mu po policzku. Lena mało nie zemdlała po tych słowach.
-Co ty mówisz!
-Jestem na ciebie wściekła, bo traktowałeś mnie okropnie, ale nigdy nie przestałam cię kochać kretynie!- zapadła niezręczna cisza, której żadne z nich nie potrafiło przerwać. Witek nie chciał jedynie dłużej tak na nią patrzeć. Zbliżył się i opuszkami palców dotknął jej drobnych policzków, po chwili delikatnie je ucałował kierując się w stronę ust. Zatracił się w ich niesamowitym smaku, który pokochał od pierwszego momentu. Płakali oboje. Przywarła do niego całym ciałem kiedy pocałunek dobiegł końca. Z niepokojem spoglądnął w jej oczy.
-Nie chce odchodzić…
-To nie odchodź…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szyna
Znajoma Latoszka
Znajoma Latoszka



Dołączył: 07 Lut 2007
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Gliwice, sercem w Łodzi

PostWysłany: Wto 9:19, 20 Sty 2009    Temat postu:

Niuńka -boskie! Smile
aa na onecie napisali, że Lena od Latoszka odjdzie... ale pewnie wróci. w końcu to serial, Buscy też od siebie odchodzili...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Na dobre i na złe Strona Główna -> Na dobre i na złe Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 57, 58, 59  Następny
Strona 58 z 59

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin