Forum Na dobre i na złe Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Radosna Twórczość 2 :]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 57, 58, 59  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Na dobre i na złe Strona Główna -> Na dobre i na złe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Szyna
Znajoma Latoszka
Znajoma Latoszka



Dołączył: 07 Lut 2007
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Gliwice, sercem w Łodzi

PostWysłany: Pon 21:22, 02 Kwi 2007    Temat postu:

Ala - super! a Tłusty niech się buja Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasia=)
Cicha Wielbicielka Latoszka
Cicha Wielbicielka Latoszka



Dołączył: 06 Lis 2005
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Głogów

PostWysłany: Wto 14:09, 03 Kwi 2007    Temat postu:

woooow takiej leny to jeszcze chyba nie bylo. taka waleczna małpa Very Happy szyna bardzo dobrze piszesz Wink tłusty niech sie buja Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Halley
Miłość życia dr Latoszka



Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 3663
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

PostWysłany: Wto 15:03, 03 Kwi 2007    Temat postu:

bo w naszej twórczości sa skrajne portrety tych samych postaci Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ala
Dziewczyna Latoszka
Dziewczyna Latoszka



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z pomarańczowego pokoju

PostWysłany: Sob 18:07, 07 Kwi 2007    Temat postu:

Wesołych Świąt Wielkanocnych! Very Happy

Lena brutalnie przestrzegała swojej obietnicy i jak tylko mogła unikała ponownego starcia z Bartoszem. Wystarczyło kilka operacji o odpowiednich porach oraz ignorowanie kolejnych zaczepek Domagalskiego, aż kiedy policja zabrała go z powrotem w swoje progi, nieco odetchnęła.
Wielkanoc upłynęła spokojnie. Prawie spokojnie. Można było powiedzieć, że upłynęłaby spokojnie gdyby… no właśnie. Gdyby nie Dagmara.
Witek właśnie zabierał się do niebieskiej pisanki, kiedy przyszła Dagmara, wyciągnęła Lenę na spacer i zostawiła biednego Witka z Joanne. Latoszek miał nadzieję, że dzisiejszy dzień upłynie tak samo jak bożonarodzeniowa noc, ale nieco się przeliczył. Na początku dziewczynka zajęła się malowaniem, a później wręczyła rysunek Witkowi.
- Dla Witka.
Latoszek nie był w stanie nic powiedzieć, dlatego objął ją mocno. Chwilę później Jo podreptała do regału wyjęła pierwszą z brzegu książkę ( po tytule Witek upewnił się, ze książka była wybierana na chybił-trafił), po czym wdrapała się wujowi na kolana i otworzyła lekturę.
- Pocytaj.
- Oj – Witka przeszedł dresz na samą myśl o reakcji Dagmary na wieść, że czyta jej córce Stephena Kinga – może lepiej poszukamy czegoś innego? To nie jest do czytania.
- Litelki. Pocytaj.
- Ale lepiej weź inną książkę ta nie jest fajna.
- Dlacego?
- Już ją czytałem i nie podobała mi się.
- Pocytaś?
Ton dziewczynki omal nie powalił Latoszka na kolana. Podszedł do półki.
- Poczytam, ale coś innego. Może być… o królewnie?
- Królewnie.
Mężczyzna usadowił Joanne na kanapie, sam usiadł obok niej i zaczął czytać „Śpiącą królewnę”. Opowieść musiała być jej nieznana, przez cały czas siedziała i jak urzeczona wpatrywała się w obrazki, a kiedy Witek chciał na chwilę przerwać, omal się nie rozpłakała chcąc wiedzieć, czy królewna się obudzi. Potem był „Kot w butach”, „Czerwony Kapturek, „Wróżki”, aż w końcu Latoszek zaczął się modlić o powrót dziewczyn ze spaceru. Jo tymczasem uparcie powtarzała „Cytaj”, a on sam, chociaż zachrypnięty, nie miał serca jej odmówić.
Wreszcie podczas „Siedmiu Krasnoludków” Lena z Dagmarą wróciły.
- No, gdzie byłyście? – Latoszek już ledwo mówił.
- Stęskniłeś się, braciszku?
- Bardzo.
- Pocytaś? – Joanne pociągnęła Witka za rękaw.
- Mama ci poczyta. Masz, mamuś – Latoszek rzucił książkę siostrze – cytaj!
Dag podeszła do córki. Witek poszedł do kuchni, wypił szybko dwie szklanki wody, po czym pocałował Lenę w policzek.
- Jak tam spacer?
- Świetnie.
- Doprawdy?
- Dag ma nowego adoratora.
- Kogo?
- Nie zgadniesz…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ylva
Przyjaciółka Latoszka
Przyjaciółka Latoszka



Dołączył: 08 Wrz 2006
Posty: 458
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź

PostWysłany: Sob 18:12, 07 Kwi 2007    Temat postu:

haha, może Domagalskiego? ? ? Laughing żartuję ;P (Albo Trettera?...)
Ssssssssssuper.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Halley
Miłość życia dr Latoszka



Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 3663
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

PostWysłany: Sob 18:16, 07 Kwi 2007    Temat postu:

słoooooooooodkie tyle powiem Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gosia
Dziewczyna Latoszka
Dziewczyna Latoszka



Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 530
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Sob 18:16, 07 Kwi 2007    Temat postu:

No super.B.Fajne jak Witek był sam w domu z Jo. Very Happy Very Happy Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ylva
Przyjaciółka Latoszka
Przyjaciółka Latoszka



Dołączył: 08 Wrz 2006
Posty: 458
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź

PostWysłany: Sob 19:05, 07 Kwi 2007    Temat postu:

Trata tataaaaaaaaaaaaaaa

Odcinek 70

Lenę obudziło słońce które właśnie wyłaniało się zza chmur. Otworzyła oczy - natychmiast je zamknęła- światło było tak silne. Odwróciła się na prawy bok- Latoszek. Odwróciła się na lewy- też Latoszek, ale Ewa. To zabawne skojarzenie spowodowało nagły przypływ pozytywnej energii na nadchodzący dzień. Wstała tak dziarsko, że musiała obudzić Witka.
- Dźbry...
- Śpij.
- Któóó...r godzinn...? -wymamrotał
- Wcześnie, śpij. - powiedziała Lena, która jeszcze nawet nie zdążyła spojrzec na zegarek. Flegmatycznym ruchem zrobił to jednak Latoszek porywając budzik z szafki.
- Jkt...o wcześ..nie? Jest ósss..ma cztery.. -przetarł oczy.
- A, faktycznie... Jestem trochę rozkojarzona..
- Nie wyspałaś ssssssssssssię? -ziewnął Latoszek.
- Ostatnio wyspalam się dzień przed porodem.
- Aha. -rzucił bez zastanowienia.
- Hm..
- Powiedz mi...
- Co?
- Czy Ty się jeszcze gniewasz?
- Nie! -odparła niemal jednocześnie Lena. Latoszek popatrzyl na nią uważnie.
- Napewno?
- Taak. -zapewniła gorliwie. Widząc nadal uważnie patrzącego na nią męża dla jego pewności rzuciła mu się w ramiona.
- To dobrze.
- Ósma pięć!
- O. To muszę iść do pracy. -pocałował ją lekko. - I już się nie gniewaj. -dodał


Cały dzień było pogodnie i słonecznie. Lena, po codziennym karmieniu Ewy i porządkach w sypialni krzątała się między kuchnią a salonem. Nagle: dzwonek do drzwi. Kogo tu znowu u licha niesie?
Lena otowrzyla. Ubranie i torba u boku widocznie wksazywało na to, że zadzwonił listonosz. Tylko ten listonosz byl, sądząc po budowie ciała kobietą i zasłaniał sobie twarz wielką kopertą.
- Yy.. dzień dobry... -rzekła Lena
Listonoszka stopniowo zaczęła odsłaniać twarz. Lena przeraziła się, kiedy rozpoznała w niej...
- NADI?!!
- He, He, a jak!
- Zostałaś listonoszem?!
- A czemu nie? I się przeprowadziłam do tej waszej Leśnej Góry! Mieszkam u koleżanki. Zaczynam pracę w hotelu ojca za rok, kiedy już prace będą skończone. A roznoszenie listów, to wyobraź sobie- sama rozkosz!
- Doprawdy? A dlaczego akurat Leśna Góra?
- Tak wyszlo.
- Mhm. I jestes zadowolona, Nadi?
- He He, a jak! Mam dla Ciebie list.
- Od kogo?
- Od TP.
- yyyy.. Tylko rachunek..?
- A co, mieli ci wysłać pozdrowienia?
- Oj Nadi.. wejdziesz?
- Zwariowałaś? Jestem na służbie. Służba rzecz święta.
- No tak. wpadnij kiedys... cieszę się, że zaczyna Ci się układać
- Hm.. A.. Ty? Jak się czujesz...?
- Świetnie.
- No, to też się cieszę...
- Nadi?
- Co?
- Nic. Jeszcze zdążymy się nagadać. No, to leć dalej, listonoszko.


- Czeeeść!
- Cześć, już wróciłeś?
- Aha.
- No i co tam w pracy?
- Dzień jak codzień. Wszyscy się na mnie rzucali- z przywitaniami oczywiście.
- Mhm. wiesz kto tu był?
- Nie wiem.
- Nadzieja.
- O, Beznadzieja? No i co u niej?
- Nic. Została listonoszem w naszym okręgu.
- O. Beznadzieja listonoszem?
- Nadzieja, mój drogi. Nadzieja.
- Wiem, wiem. Jest coś do jedzenia?
- W lodówce, odgrzej sobie.
Weszli oboje do kuchni.
- O, spaghetti... -mamrotał Witek z zadowoleniem. Lena uśmiechnęła się- lecz w oko wpadła jej nagle owa pamiętna koperta... Wzięła ją szybko.
- Co to?
- Nic.
Witek popatrzył na nią z uwagą.
- Wyrzuć to. -rzekł krótko.
Lena podarła i czym prędzej wrzuciła do kosza.
- Zapomnijmy o tym... -zaproponowała nieśmiało.
- Nie wiem, czy potrafię.
- Co?
- Nie, nic.
- A... za rok...
- Co?
- N...nic.
- Lena... -przytulił ją. - Bóg jeden wie, co oni zrobią za rok...

CDN

Odcinek 71

Mijały kolejne dni, tygodnie a Lena wciąż zastanawiala się nad slowami Latoszka, który poprzez stwierdzenie "Niewiadomo co ONI zrobią za rok.." spowodował u Leny lawinę przemyśleń i lęków. Za oknem spadł juz pierwszy, drobny śnieg- dość wcześnie, bowiem była to dopiero połowa listopada. Był ranek. Latoszek zapinał właśnie koszulę, jedną ręką ścieląc przy okzaji łóżko. Lena stała obok, i układała spodnie w szafie. Witek uśmiechnął się do niej. Ona odruchowo odwzajemniła uśmiech, lecz w duchu
wiedziała że nawet on nie jest w stanie jej dziś pocieszyć.
- Dlaczego jesteś smutna? -spytał
- Ja?
- Przecież nie ja.
- Nie jestem smutna.
Latoszek popatrzył na nią z uwagą.
- Nie będę oryginalny, powiem ci że ja wszystko widzę i ci nie wierzę.
- Nic mi nie jest.
- Dobra, Dobra. Zresztą- nie ważne. Wieczorem napewno poczujesz się lepiej. -uśmiechnął się zagadkowo.
- Co ty knujesz?
- Nic nie knuję.
Zaśmiała się cicho.
- Nie będę oryginalna, powiem ci że ja wszytko widzę i ci nie wierzę! - skwitowała żartobliwie.
- Nie no, ja nic nie knuję.
- A ja nie jestem smutna.
- Dobra, zobaczymy później.
- Oj Oj, nie wiem o co ci chodzi, ale uważaj żebys się nie wygadał. Ja czuję, że coś kombinujesz, kochany.
- Kochana, nic nie kombinuję.
- Kombinujesz!
- Nie.
- Tak!
- Nie.
- Tak!
- Nie.
- Do czego ma prowadzić ten dialog?
- Myślałem, że Ty mi powiesz.
- He He. Idź już, idź, bo spóźnisz się do pracy.
- Nie spóźnię.
- Obyś miał rację. Nie wiem czy zauważyłeś, ale masz 15 minut do wyjścia.


Hanka wpadla do Leny około godz. 15:00, bowiem miała dziś wolne, a na przymiarkę sukni ślubnej szła i tak później. Siedziała więc w Latoszkowej, nad pełnym kubkiem herbaty i skubała herbatniki.
- Wiesz... Ta wasza Leśna Góra to magiczne miejsce.
- Dlaczego?
- Ledwo tu przyjechałam- od razu ułożyło mi się całe życie.
- Całe?
- Całe. Calutkie.
- Hm.
- Nawet ten wasz szpital jest najbardziej przyjazny z tych, w których pracowałam.
- Tak? Nie zwróciłam uwagi.
- Ach, bo praca to rutyna... Monotonna rzeczywistość... Ale wiesz, można zmienić swój codzienny światopogląd, patrząc poprostu na to wszystko z innej strony.
- Ty popatrzyłaś?
- Owszem, owszem. I wszystko stało się łatwiejsze.
- Widocznie tylko ty masz takie szczęście.
- O! Widzisz? I tutaj zaczynasz przechodzić w pesymizm.
- Raczej realizm.
- Przesadny realizm, kochana.
- Realizm jest zawsze realizmem. I myślę że to najlepszy sposób na widzenie tego świata...
- Kochana, nie zawsze.
- A ty wszystkie fakty umiesz zobaczyć w pozytywnym świetle?
- Tak. W zasadzie tak.
- W zasadzie?
- Owszem. Jest jedna osoba, która psuje mi cały ten piękny obrazek. -skrzywiła się Hanka.
- Kto?
- Elwira!
- Dlaczego?
- Daj spokój! Nigdy nie widziałam tak fałszywej baby, która jest w dodatku ładna- to stereotypowy przykład. Klasyka.
- E tam. Bez przesady.
- Lenka, z całym szacunkiem siostro, ale gdzie ty masz oczy?!
- Naprawde nie rozumiem o co ci chodzi.
- Jedyne co ma to uroda. Przecież jeśli ona robi opatrunek pacjentowi, to aż widać na jej twarzy, ze boi się zalożyć rękawiczki ochronne, żeby jej się lakier nie pomarszczył!
- Yy.. A w jaki sposób lakier może się pomarszczyć, Haniu...?
- Ee.. Nie wiem. No, ale mówię przykładowo! Aż żal patrzeć, jak ta niewdzięcznica wykorzystuje tego biednego Jerzego.
- Jerzego?
- Biednego.
- Wiesz, Hanka, myslę..
- Błagam, tylko mi nie mów że jestem zazdrosna czy coś, bo to jest poprostu stwierdzenie błędne!!! Zobaczysz. Ja tej Elwirze jeszcze utrę nosa!


Lena obudziła się w sypialni. Za oknem panował już wieczór. No tak- musiała przysnąc i to na dobre. Przetarła oczy. Mała Ewunia jeszcze spała i to snem kamiennym. Lena usłyszała, że Latoszek jest już w domu. Włożyła buty, przyczesała włosy i poczłapała do salonu. W połowie drogi złapał ją Witek.
- Cześć.
- Cześć... Kiedy wróciłeś?
- Dawno.
- Czemu mnie nie obudziłeś?
- Bo nie chciałem.
- Dlaczego jesteś tak odświętnie ubrany?
- Co to, teleturniej?!
- Tak.
- No to chodź.
- Gdzie?
- Tu!
Wprowadził ją do salonu. Na dość dużym stole stały świece i sądząc po zapachach i wyglądzie- kolacja. A pośrodku tego wszystkiego widniała biała, wysoka róża.
- Latoooszek, a co to jest?
- To? Kolacja.
- A z jakiej to okazji...?
- Nie pamiętasz?
- Nie!
- Nie szkodzi. Ja też późno sobie przypomniałem.
- No więc co dziś takiego świętujemy?
- A który dzisiaj?
- Piętnasty.
- No, właśnie. Piętnasty. Pię-tna-sty.
- Piętn... A.. zaraz, zaraz.. Czy dziś jest....
- Owszem. -pocałował ją lekko. - Dokładnie dziś, i dokładnie rok temu zdecydowałaś się znosić moją obecność przez całe swoje zycie.
- Faktycznie.. zapomnia... Boże... To dziś...
- Owszem, dziś. Dziś jest rocznica naszego ślubu.

CDN



Odcinek 72

Chyba nigdy nie czuła się lepiej. Wszystkie problemy, smutki i troski zaczęły poprostu odpływać, a na ich miejsce weszli tylko ona i Witek. Najcudowniej na świecie było tak poprostu leżeć i być przytulonym do kogoś bliskiego. I będąc przekonanym, że nic nie zdoła im tego zepsuć.
- Trochę mi wstyd, że nie pamiętałam o naszej rocznicy. -wyznała.
- Ej, daj spokój.
- Mogłam ci coś kupić, albo poprostu zlożyć zyczenia...
- Już zlozyłaś.
- Kiedy?!
- He He. A kto powiedział, że to był przekaz werbalny? - zachichotał.
- Ach, ty... - zaśmiała się.
- No co?
- Nic.
- Hm.
- O, Ewa płacze...
- Oj.
- Muszę do niej iść.
- Wrócisz?
Lena uśmiechnęła się.
- Nie, nie wrócę. Zostawię cię samego na pastwę losu. Już teraz zapomnij o przekazach niewerbanych. -pokazała mu język.
- Uua, ale się przestraszyłem.
- No, i słusznie. Potem idę się umyć.
- No wiesz!
Lena zaśmiała się pod nosem i szybko skierowała się do sypialni. Latoszek mimo niechęci wstał z kanapy i postanowił pozmywać. Stwierdził nawet, że dzisiejszy dzień nie był taki zły...



Lena była właśnie na spacerze z małą Ewą. Zupełnie niespodziewanie wpadła na Hankę.
- O. Cześć i czołem.
- Cześć.
- Sorry, zagapiłam się.
- Nie szkodzi.
- Śpi..? -Hanka popatrzyła na Ewunię.
- Tak.
- Wiesz, szłam właśnie do Ciebie. -powiedziała poł-szeptem.
- Do mnie?
- Do Ciebie.
- Nie jesteś w pracy?
- Wzięłam urlop...
- Dlaczego?
- Bo muszę odetchnąć.
- Y..Aha.
- Jedziecie gdzieś na Święta?
- Prawdopodobnie do mojej matki...
- Aha. My zostajemy. I wiesz co?
- Co?
- Zabieramy Lecha i Jarosława na 2 dni do domu!
- A ślub? Przecież to już 26-go.
- Zdążymy ich wziąć przed ślubem. A właśnie, będziecie?
- Będziemy. Jeśli będę miała z kim zostawić dziecko.
- Bo my się zastanawiamy... Chcemy, żebyscie byli świadkami..
- Nic nie obiecuję, Hanka. Ale kto wie...
- Zdążycie wrocić z tego Torunia?
- Pewnie zdążymy.
- No, to się cieszę. I pamiętaj- start o siedemnastej. Mówię ci, mam super suknię.
***
Nastał grudzień, lecz bez gwałtownych śnieżyc. Lena przygotowywała się do ewentualnego wyjazdu do Torunia. Przedtem jednak wolała sie upewnić i zadzwoniła do matki. Odebrała po bardzo długim czasie.
- Ha..lo? -spytała niepewnie.
- Mamo? Mamo, to ja.
- Cz...eść.
- Mamo, dlaczego masz taki słaby głos?
- Jestem zmęczona. Co się sta..ło?
- Chcemy przyjechać z Latoszkiem na święta... Jak zawsze..
- Może jutro...?
- Jutro?
- Lena, jak ch..cesz. -głos Starskiej był osłabiony, prawie niesłyszalny.
- W zasadzie jesteśmy gotowi... Więc jutro, koło wieczora. Sama wiesz, że zawsze jest korek przed Toruniem... To.. do zobaczenia, mamo.
- Do zobaczenia... -wykrztusiła słabo Starska i odłożyła słuchawkę. Lena była trochę zaniepokojona, lecz zapewniała się w duchu, że mama jest tylko zmęczona..


Hanka stała, trochę niepewnie na korytarzu Domu Dziecka nr 10, skąd miała zabrać na święta dwóch rezolutnych znajomków- Lecha i Jarosława. Nagle, z pomieszczenia zwanego świetlicą, chuda wychowawczyni wyprowadziła obu chłopców.
- Cześć i czołem! -rzucił się na nia Jarosław.
- Dźbry. -mruknął Lech- chyba bardziej nieśmiały od starszego brata.
- Cześć cześć! Jak leci?
- Spoko w oko!
- O, nowe wyrażenie, jak widzę?
- Eheś.
- No, to jedziemy?
- Tak, A bo co?
- Nie wiem; myslałam że może chcesz pożegnać się z paniami... -popatrzyła ukradkiem na stojącą obok zakłopotaną wychowawczynię.
- Szczerze? -rzekł Jarosław po namyśle.
- No!
- Ani mi się śni.
- Jarek... Nie moż..na tak...
- No proszę! Najpierw mi wszyscy mówią, że nie wolno kłamac, a jak przyjdzie co do czego...
- Jarosław, wystarczy. Jedziemy?
- Przecież mówiłem. Jedziemy.


Nazajutrz rano, Lena, Latoszek i mała Ewa wyjechali z Leśnej Góry i zmierzali w stronę Torunia. Kiedy prawie tam byli i jak zwykle spodziewali się korka okazało się że nie będą musieli w nim stać; głownie dzięki sprytowi Latoszka, wieloletniego kierowcy który miał przede wszystkim na myśli ukrócić czas jazdy dziecku. Szczególnie na tę okolicznosc cieszyła się Lena, która uznała że dla mamy będzie to miła niespodzianka jeśli przyjadą wcześniej.

Kiedy około godz. 13:30 weszli do mieszkania Matki Leny (które o dziwo były otwarte) nikt nie odpowiadał na zawołania. Lena była zaniepokojona.
- Mamo? Mamo...?
Weszła do kuchni. Nie było nikogo.
W sypialni tak samo.
W łazience też.
Weszła do salonu i omal się nie przeraziła. W powietrzu unosiła się woń papierosów i alkoholu. Lena ujrzała leżącą na fotelu prawie nieprzytomną matkę a wokół pełno pustych szkalek po koniaku. Gdzieniegdzie nawet rozbite szkło i wylany płyn. Lena podeszła do matki i chwyciła ją za rękę.
- Jak mogłaś... znów... -wybełkotała Lena, płacząc. Latoszek stał z małą Ewą w nosidełku w ciemnym przedpokoju i zupełnie nie wiedział, jak ma się zachować...

CDN


Odcinek 73

Łagodne światło padało ciepło na całą mokrą od łez twarz Leny. Był późny wieczór. Ewa spała na składanym dziecięcym łóżeczku, a Lena i Witek siedzieli obok siebie na łóżku w sypialni. Latoszka dręczyły myśli: "Co się stało? Co teraz zrobić? Pocieszyć, przytulić ją, pocałować, odezwać się, a może lepiej nie...?". W pokoju panowała względna cisza.
- Kolejny raz... -odezwała się cicho Lena.
- ?
- Już wcześniej piła.. kiedy rozstała się z ojcem...
Latoszek milczał.
- Znowu to zrobiła... Choć obiecala..
- Wszystko będzie dobrze... -wymamrotał Latoszek.
- Nie będzie... Dlaczego to akurat trafilo na mnie?!
- Tak bywa. -odparł bezwiednie Latoszek i od razu stropił się. Wypowiedziane przed chwilą stwierdzenie po chwili uznał za gruby nietakt. Lena popatrzyła na niego wzrokiem groźnym, acz łagodnym zarazem.
- Co teraz...? -rzekł bezwiednie po raz kolejny.
- Nic. Nie wiem, gdzie szukać pomocy. A jutro...
- ...Wigilia. -dokończył Latoszek i spuścił wzrok.


- Kurde, fajne lustro. -Jarosław wraz z mlodszym bratem zwiedzali właśnie mieszkanie Hanki i Mejera.
- A mi się podobają te kafelki...
- Droga była ta pralka?
- Dlaczego ta szminka jest taka fioletowa?
- Macię wannę z hydromasażem? A nie, tu karp pływa! Jaki smieszny. To na kolację?-chłopcy zadawali milion pytań na minutę.
- Łazienka jak łazienka. -skwitowała Hanka krótko. Chłopcy rzucili się wnet na pożeranie wzrokiem zawartości wnętrza sypialni.
- Zbiera pani porcelanowe słoniki?
- O, "Rozmyślania Marka Aureliusza" !
- Lusterko!
- Duże łóżko. Dużo sprężyn. Fajnie się by na takim skakało.
- A to co?
- To przecież pióro wieczne, baranie! -skarcił brata Jarosław.
- A mi się najbardziej podobają słoniki.
- Już późno... Chodźcie spać. -rzekła Hanka, ziewając.
Do mieszkania wszedł Mejer.
- O, jesteś, kochanie.
- Dźbry.
- Dźbry.
- Dobry wieczór. -powiedział Mejer. - Pamiętacie mnie?
- Eheś.
- Yhyś.
- No, to super. A teraz jazda spać. -rozkazała Hanka
- Dziś wyjątkowo pani posłucham. -rzekł Jarosław.
- A ja zawsze będę pani słuchał. -dodał Lech.
- Stary, nie warto. Tylko czasami. -szepnął mu do ucha starszy brat.
- Aha. -zrozumiał Lech.
- Spać!!!
- Ależ oczywiście.
- Dobranoc. -powiedział Lech
- Dobranoc. - rzekł Jarosław
- Dobranoc. - odrzekła Hanka
- Dobranoc. - skwitował Mejer.


- Ona nie chce z nikim rozmawiać...
- Boże... nie mogę uwierzyć, że znowu...
- Tak bywa, pani Janko.
- Co teraz zrobimy? Dzisiaj święto...
- Tak, święto.. -powiedziała smutno Lena.
- Trzeba będzie podjąć jakieś leczenie...
- Wiem, dlatego się do pani zgłosiłam.
- Lena, nie smuć się.
- Jak mam się nie smucić, pani Janko?!
- Ona wyjdzie z tego... A ty masz rodzinę..
- A jeśli nie wyjdzie?...
- Wyjdzie. Musisz tylko ją wspierać...
Lena stropiła się- "Wspierać.." pomyślała. "Sama nie umiem wesprzeć siebie, a co dopiero innych...."


Lena weszła do pokoju matki. Ta nie spała. Wpatrywała się w okno nie zauważając Leny.
- Mamo...
- Każdy ma chwile słabości... -powiedziała kpiąco Starska.
Lena omal się nie rozpłakała.
- Dlaczego?... -wydusiła prawie przez łzy. Starska milczala.
- Przepraszam. -to jedyne słowa jakie padły z jej ust.

- ... to już za 2 dni... -mówiła Hanka do siebie.
- Co za dwa dni? -chciał wiedzieć Jarosław.
- Biorę ślub.
- Ooo!
- O... -dodał cicho Lech.
- Czy my też możemy przyjść? -spytał starszy.
Hanka popatrzyła na nich.
- Nie wiem...
- Łee..
- Nie będzie się miał kto wami zająć...
- Ciocia Elwira nas popilnuje.
Hanka o mało nie upuściła kubka z herbatą.
- Ciocia Elwira nie przyjdzie na mój ślub.
- Czemu?
- Bo nie ma dżemu.
- A szynka jest?
- A czemu pytasz?
- Bo jestem głodny.
- Do kolacji wigilijnej niedaleko. Poczekaj jeszcze z półtorej godzinki...
- Spoko w oko.
***
Nastał granatowy wieczór. Jacek, Jarosław i Lech stali przy oknie.
- Widzę pierwszą gwiazdkę! -ryknął Jarosław.
- No coś ty, to się rusza.
- Migocze! To pierwsza gwiazdka.
- To jest UFO. -stwierdził Mejer.
- HELIKOPTER. -sprostowała Hanka.
- Kurde, głodny jestem.
- Jeszcze trochę.. dopiero w pół do siódmej...
- Idę wypatroszyć karpia. -powiedziała Hanka.
- Karpia? -ożywił się Jarosław.
- Kto chce zobaczyć jego wnętrzności? -zawołała Hanka z kuchni.
- Ja!
- I ja! -rzucił się Jarosław.
Weszli do kuchni.
- Makabreska. -powiedział Jacek.
- Fajowe. -rzekł Lech.
- Fajne, fajne. -zgodził się Jarosław. - Proszę Pani, a gdzie ten karp ma bicepsy?...


Lena i Latoszek siedzieli przy stole nakrytym obrusem; jednak bez ani jednej potrawy. Na pustym białym stole leżał tylko samotny opłatek.
- Nie przejmuj się...
- Ona stamtąd nie wyjdzie.. Wigilia..
- Lena.. nie martw się...
- Wesołych Świąt!! -huknęła Lena i wybuchnęła płaczem...

CDN


Odcinek 74

- Nie wiem czy wyjedziemy już jutro.
- Hm.
- Ale nie.. przecież kończy się Twój urlop...
- Przedłużę.
- Tretter Cię zabije!
- Nie zabije.
- Sama nie wiem co mam robić...
Lena mimowolnie wypuściła z siebie kilka łez.
- Powinnam być twarda. -wytarła je energicznym ruchem.
- Wypłacz się. To ci dobrze zrobi.
- Ja już nie chcę płakać.. Nie chcę mieć powodów o płaczu...
- A ja?
- Co Ty?
- Przecież jestem.
- Widzę.
- Przytul się.
- Muszę zrobić coś do jedzenia.
- Zostaniemy tu.
- A ślub Hanki?!
- Muszą nas zrozumieć.
- Masz rację- powinnam być teraz z mamą...


Hanka wpatrywała się w okno.
- Lena i Latoszek nie przyjdą na nasz ślub...
- Czemu? -spytał Jacek
- Muszą zostać ze względów rodzinnych.
- Y.. Aha.
- To na świadków bierzemy Teofilę i Mariusza Jarząbków, nie?
- Chyba nie mamy innego wyjścia.
- Muszę dziś odwieźć chłopców.
- O której?
- Właściwie to zaraz!
***
Hanka zaparkowała przed Domem Dziecka. Spojrzała na tylne siedzenie, gdzie siedzieli smutni chłopcy.
- No, to odprowadzę was...
- Ale czy naprawde nie możemy zostać do ślubu? -marudził Jarosław.
- Nie sądzę... To nie ode mnie zalezy...
- Kurdeee....
- Odwiedzę was jeszcze przed Nowym Rokiem, obiecuję...

Weszli do dusznego pomieszczenia sierocińca. Hanka nagle osłupiała- zobaczyła wychowawczynię Jarosława i Lecha która rozmawia z ... Elwirą. Przypadkowo podsłuchała dialog:
- Sądzę że jak najbardziej byłoby to możlwie... -mówiła wychowawczyni. - Zresztą- wszyscy cię tu znamy. Ach, jak to dawno było... Do dziś pamiętam jak chodziłyście z dziewczynkami od klasy do klasy... - Hanka nie wysłuchała zdania do końca. Coraz bardziej narastała w niej ciekawość...
- O, pani Hanna! -zawołała wychowawczyni.
- Witam.
- Przywiozła pani chłopców?
- Tak.
- O, Hanka. -ożywiła się Elwira
- Kuurde, ja nie chcę wracać!
- Musisz...
- Chcę zostać na pani ślubie! No co kurde szkodzi, noo!
- Mówiłam ci, że nie będzie Cię miał kto pilnować...
- A ciocia Elwira? -Jarosław walnął prosto z mostu. Hanka miała teraz ochotę dać mu w tyłek.
- Ja w zasadzie mogłabym... -zaczęła niesmiało Elwira.
- Super! -wykrzyknął Jarosław. Hanka gotowała się cała ze złości. Wiedziała już tylko jedno:
Elwira będzie na jej ślubie.


- Gdzie idziesz?
- Na spacer.
- Wrócisz na kolację?
- Jasne.
- Cześć.
- Pa.
Latoszek oddalił się płynnie w stronę drzwi wyjściowych. Matka Leny wyszła właśnie z pokoju.
- Mamo... -rzekła nieśmiało Lena. Matka przystanęła.
- ...
- Jesteś głodna....?
- Nie.
Malutka Ewa obudziła się nagle z płaczem.
- To ona...? -spytała Starska
- T..Tak.
Weszły do sypialni. Lena nakarmiła Ewę.
- Jest śliczna... -powiedziała Starska.
- Tak, śliczna..
- Moja pierwsza wnuczka...
Lena popatrzyła na matkę.
- Mamo...
- Lena...
- Tak...?
- Przemyślałam to... Chcę zapisać się na odwyk.

CDN


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ala
Dziewczyna Latoszka
Dziewczyna Latoszka



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z pomarańczowego pokoju

PostWysłany: Nie 8:15, 08 Kwi 2007    Temat postu:

Czytałam to kiedyś Wink
Ale cool Cool


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ylva
Przyjaciółka Latoszka
Przyjaciółka Latoszka



Dołączył: 08 Wrz 2006
Posty: 458
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 14:40, 08 Kwi 2007    Temat postu:

Bo ja tu daje z opoznieniem i to niezlym Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Na dobre i na złe Strona Główna -> Na dobre i na złe Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 57, 58, 59  Następny
Strona 20 z 59

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin