Radosna Twórczość 2 :]

Halley

bejb ju noł aj lof ju za te cedeki ;* Wink

Mściwa Królowa Togo

palce lizać Very Happy

człowiek poczyta coś fajnego na wieczór to już nawet wstawanie przed 6 dnia następnego nie wydaje się straszne ;p

Ala

po prostu świetne, i pisz dalej, tylko troche szybciej Very Happy

Lena smacznie spała, kiedy Latoszek wyszedł do pracy. Po drodze doszedł do wniosku, że tego mu brakowało – tych wspólnie z Leną spędzonych dni. Czuł, że wraca mu humor; niepokój ustąpił po telefonie Dagmary, a złe samopoczucie zniknęło po wspaniałej niedzieli. Teraz już całkiem spokojnie zastanawiał się nad Jackiem Mejerem.
Przed południem Jackowi przesunęła się operacja, więc Witek przykleił się do niego w bufecie.
- Mogę usiąść?
- Jak chcesz.
- Coś ty taki ponury?
- Ciebie za to energia rozpiera za nas dwóch.
- Wiesz, Lena…
- A, kolacja ze śniadaniem?
- Co? Ach, kolacja… Kolacja, to tyś się miał nazywać. Chciałem pogadać.
- Gdzie Lena?
- Ma urlop do końca roku. Możemy pogadać?
- O czym?
- O tobie.
- Wychodzę.
- Siedź! Jacku, no zdradź kilka tajemnic swojemu kumplowi.
Mejer westchnął.
- A co chciałbyś wiedzieć?
- Co to było z twoją żoną?
Jacek znowu westchnął.
- Nigdy nie dacie mi spokoju?
- Nie – Witek wyszczerzył zęby.
- Byłem na drugim roku studiów, ona na pierwszym. Pomagałem jej się uczyć, potem pomagałem u niej w domu, bo mieszkali w jakiejś dziurze.
- Czyli nie jesteś kawalerem?
- Ona nie żyje.
Latoszek zdezorientowany patrzył na wychodzącego Mejera. Zupełnie nie wiedział, co o tym myśleć.
Przez cały tydzień Mejer nie chciał już nic powiedzieć, a kolejny wziął urlop. Witek w końcu stwierdził, że dobrze byłoby uleczyć kilku pacjentów i skierował się na izbę przyjęć. Po drodze spojrzał jeszcze na plan dyżurów w Święta i nie jeden rzucił mu się w oczy: Wigilia – Jacek i Monika (w myślach lekarza zawiązał się kolejny supełek, pierwszy dzień Świąt Adam Grudzień, w drugi Adam – ach ta jego rodzinka…
Kiedy dotarł na izbę przyjęć, właśnie przywieziono nowych pacjentów. Kuba zajął się nieprzytomnym Murzynem, Witkowi trafiła się około trzydziestoletnia kobieta w ostatnim miesiącu ciąży. Na szczęście stanęło na kostce w gipsie i skromnym opatrunku na nadgarstku, lecz Latoszek chciał zatrzymać ją w szpitalu ze względu na ciążę.
- Jak ma pani na imię?
- Dzierżysława.
Latoszek aż podniósł głowę walcząc z tym, aby nie opadła mu szczęka.
- Przez ‘z’ z kropką – powiedziała spokojnie kobieta.
- Nazwisko?
- Grudzień.
Latoszek zmarszczył brwi.
- Przepraszam, czy pracuje tutaj Adam Grudzień? Mówił, że pracuje gdzieś koło Warszawy…
- Tak, pracuje.
- A mógłby p… - kobieta wstrzymała oddech.
- Wezwijcie doktora Wójcika!

niuńka

Ala normlanie twoje pomysly sa boskie Smile

Paula:)

aska ke pasa mi sie nie otwiera aaaaaa Razz

niuńka

musisz poodswieżac mi dzisiaj tez nie chciało wchodzic Razz

Paula:)

ale ja nue dam radyyyyyy Razz

lukne w domuy ok? nie pisz nic nowego do tego czasu nie chce miec zalelglosci Razz

niuńka

no dobra hehe Razz

a kiedy wracasz?

Paula:)

piatek ale przeniesm y sie na anite ja zara tam bede bo fajemy zly przyklad Razz

Majusia

Dzierżysława co to za imię dziwne Alu? Smile